Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/przyrodnicza.glogow.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/przyrodnicza.glogow.pl/paka.php on line 5
- Skąd ją wziąłeś? Chyba z rynsztoka?

- Skąd ją wziąłeś? Chyba z rynsztoka?

  • Natan

- Skąd ją wziąłeś? Chyba z rynsztoka?

09 August 2022 by Natan

Rysy Lorenza stwardniały, ale Caterina nie zważała na to. Chwyciła go za rękę. - Odpowiedz mi, Lorenzo, odpowiedz albo... - Albo co? - zapytał wrogo. - Jak to bywa, Jodie i ja spotkaliśmy się kilka miesięcy temu. Miałem zamiar przywieźć ją do Castillo i przedstawić babce, niestety nie zdążyłem przed jej śmiercią. Kiedy się dowiedziałem, jak bardzo chciała, żebym się ożenił, postanowiłem uczynić zadość pragnieniu mojego serca, wypełniając równocześnie wolę babki, i ożenić się z Jodie jak najprędzej. Jodie mrugała w niedowierzaniu, słuchając historii ich rzekomego związku. - Kłamiesz. To wszystko nieprawda. Ja znam prawdę i... - Nic nie wiesz i nic nie zrobisz - uciął Lorenzo. - I nie radzę ci rozsiewać plotek o mojej przyszłej żonie ani o naszym małżeństwie - ostrzegł ją jeszcze. - Nie śmiej mi grozić - syknęła. - Czy ona wie, dlaczego się z nią żenisz? Czy wie, że zgodnie z wolą babki miałeś poślubić mnie? Czy wie, że ty... - Milcz - rzucił po włosku, obrzucając ją lodowatym spojrzeniem. - Ani mi się śni! - Teraz ona spojrzała wrogo na Jodie. - Powiedział ci, że żeni się z tobą tylko dla tego miejsca? Bo inaczej nie mógłby go odziedziczyć? To musi być kobieta, o której wspomniał wcześniej, pomyślała Jodie. W jakiś sposób zdołała zachować obojętną twarz, co z pewnością było pozostałością długiego pobytu w szpitalu i determinacji, by nie pokazywać innym swojego bólu i nie narażać się na współczucie. Czy Lorenzo naprawdę zamierzał poślubić zupełnie obcą kobietę, żeby odziedziczyć tę ponurą fortecę? - To niemożliwe, żeby chciał poślubić kogoś takiego jak ty - syknęła Caterina jadowicie. Na te słowa, tak podobne do słów Louise, Jodie przeszył ból. Obie kobiety były do siebie podobne również fizycznie, obie były wyjątkowo ponętnymi brunetkami. Jodie zareagowała na jej słowa nagłym przypływem dumy, która gorącą falą rozlała się w jej żyłach. Wzięła głęboki oddech i ze zdumieniem usłyszała własny głos: - A jednak żeni się ze mną. Przez kilka sekund trwała w euforii, wywołanej wypowiedzeniem tych zuchwałych słów, które tak bardzo pragnęła rzucić w twarz Louise. Jednak głos wewnętrzny podpowiadał jej, że powinna być bardziej ostrożna. Nawet gdy usłyszała wściekły krzyk Cateriny i pochwyciła jej pachnący alkoholem oddech, wciąż nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Tymczasem rozczapierzona dłoń z czerwonymi pazurami była już o centymetry od jej twarzy. Lorenzo nagle puścił Jodie i chwycił Caterinę, zmuszając ją, by się cofnęła. - . Dosyć! - wykrzyknął. - Nie możesz mi tego zrobić! Nie pozwolę ci! - krzyczała Caterina. - Spakujesz się i natychmiast opuścisz zamek - głos Lorenza był kategoryczny. - Nie możesz mi niczego kazać! Mam takie samo prawo tu być jak ty. Dopóki się nie ożenisz, Castillo należy tak do mnie, jak do ciebie! Dopiero po ślubie będzie twoje. A ty żadnego ślubu nie weźmiesz... - Dosyć! Jodie drgnęła, patrząc, jak Lorenzo mocno potrząsnął kobietą, zanim ją puścił. Ignorując Jodie, Caterina poskarżyła się. - Sprawiłeś mi ból. Jutro będę miała siniaki. - Przeszła na włoski i powiedziała coś miękko, a potem roześmiała się szyderczo. Jodie czekała spokojnie. Jej kobiecy instynkt, wyostrzony jeszcze przez dotychczasowe przeżycia, podpowiadał, że Caterina powiedziała coś intymnie erotycznego. Dlaczego? Czy dlatego, że ich stosunek był kiedyś właśnie taki? Był... czy ciągle jest? Niechęć między nimi była wyraźna, niechęć i pogarda ze strony Lorenza, w każdym razie tak to wyglądało. - On cię wykorzystuje. Wiesz o tym, prawda? Kiedy już dostanie, czego chce, odrzuci cię jak śmieć. - Słowa Cateriny ociekały jadem. Odwróciła się i zniknęła tak samo nagle, jak się pojawiła, zatrzaskując za sobą drzwi. Całkowicie ignorując to, co się wydarzyło, Lorenzo wskazał Jodie drogę. - Tędy. Pokażę ci nasz apartament. Jodie uświadomiła sobie dopiero teraz, że po scenie z Caterina jeszcze cała drży. Podobnie czuła się po rozmowie z Louise. Ale Lorenzo był już w połowie drogi do drzwi, w których znikła Caterina, i Jodie musiała się pospieszyć, żeby za nim nadążyć. Za drzwiami był następny korytarz, a w nim imponujące elegancją marmurowe schody. - Ta część Castillo została przebudowana w okresie renesansu - wyjaśnił, widząc jej zaskoczenie. U szczytu schodów korytarz rozgałęział się na prawo i lewo. Lorenzo poszedł prawą odnogą, słabo oświetloną staromodną lampą ścienną, pod którą Jodie zauważyła dwoje bogato zdobionych, podwójnych drzwi. - Po rozwodzie moich rodziców babka przygotowała tę część zamku dla mnie - oznajmił Lorenzo, otwierając drzwi. - Gino zawsze mówił... - Gino? - spytała Jodie, ciekawa każdego szczegółu. - Mój kuzyn i nieżyjący mąż Cateriny. - Jest wdową? - Jodie nie potrafiła się powstrzymać od zapytania. - Tak. - I mieszka tutaj? Na jego twarzy pojawił się i szybko zniknął cyniczny grymas, zastąpiony przez wyraz goryczy. - Ma mieszkanie w Mediolanie, ale przyjechała tutaj, kiedy zachorowała moja babka. - Zmarszczył brwi i dodał gwałtownie: - Zadajesz zbyt wiele pytań. Jutro wyjaśnię ci wszystko, co powinnaś wiedzieć. Pamiętaj tylko, że znamy się już od jakiegoś czasu i zamierzamy pobrać. - Jej zdaniem, babka chciała, żebyś ożenił się z nią - Jodie znów nie potrafiła powstrzymać się od komentarza. Lorenzo zacisnął szczęki i Jodie zaczęła żałować swojej dociekliwości. - Kłamała - odpowiedział szorstko. - To ona chciałaby wyjść za mnie, dla tytułu i pieniędzy. Caterina to pijawka, gotowa sprzedać się temu, kto zaoferuje najwięcej. Wyraz jego twarzy powiedział Jodie, że temat jest zamknięty. Weszła w drzwi, które przed nią otworzył, i myśli o Caterinie ustąpiły miejsca nowemu zaskoczeniu. Pokój był urządzony zaskakująco prosto i funkcjonalnie. Ściany pomalowano na kremowo, podłogę pokrywał dywan o grubym splocie, na którym stały dwie duże, skórzane sofy. - Oryginalna boazeria została zniszczona w czasie wojny - wyjaśnił Lorenzo. - Wtedy właśnie zginął pierwszy mąż mojej babki. Jodie przeszedł dreszcz. - Gdzie jest pokój Cateriny? - zapytała niepewnie. - Ona zajmuje apartament mojej babki - odpowiedział i mówił dalej, zanim Jodie zdołała zadać więcej pytań. - Jutro spiszemy umowę w obecności prawnika i omówimy kwestie dotyczące naszego małżeństwa. Jodie zesztywniała. - Myślałam... - Caterina cię przestraszyła, o to chodzi? Boisz się jej? - Nie! - zaprzeczyła Jodie gwałtownie. - Wcale się jej nie boję. Lorenzo niedowierzająco uniósł ciemną brew. - To nie to - tłumaczyła mętnie - ale jeżeli poważnie myślisz o naszym ślubie, to chciałabym... - Słucham? Co takiego? - Było tak, jak przewidywał. Jodie już zaczęła kombinować, jak wyciągnąć od niego coś więcej. - Czego chcesz? Dwa miliony zamiast jednego?

Posted in: Bez kategorii Tagged: krem na owal twarzy ranking, równanie matematyczne, peeling do ust domowy,

Najczęściej czytane:

- Cyp, cyp, cyp – przejęta mówiłam, szczyptą rozsypując proszek.

Lecz wilki, nawąchawszy się przedtem, nawet nie zwróciły na niego uwagi. Prawdopodobnie, proszek zwilgotniał lub żuczkojad posłużył jako odtrutka. Przyznawać się, że poplątałam zaklinanie, bardzo nie chciałam. Tak niby i nie plątałam... - Cóż wypada działać według starej modły, jeżeli wcześniej las się nie spali - zawarczałam, koncentrując między dłońmi bojowy pulsar. I czemu malarze kochają nas malować z tym świństwem z rękach? I jeszcze rysują niepoprawnie, jakbyśmy nimi się bawili wcale na nie nie patrząc. Spróbuj nie popatrzeć, kiedy u ciebie w rękach czterdzieści wjm, a błyskawica kulista ma tylko dziesięć czy dwadzieścia! Lecz puścić w ruch jego już nie trzeba było. Wilki od¬padły od pni, jak morska fala z nieprzystępnego pasma skał. Jak na komendę, skręcili głowy na ... [Read more...]

synowi, po czym ruszyła w stronę leżanki

Christophera. Jack siedział nieco dalej na wózku w białym T-shircie, szortach i szpanerskich włoskich okularach, kupionych z Lizzie w Londynie tuż przed ... [Read more...]

pać mnie za kołnierz. ...

- Ty jesteś pewna? Oprzytomniałam. Odróżniać wilczych głosów ja nie potrafiłam, z takim zaś samym sukcesem mógł mi odpowiedzieć tutejszy przywódca, zdumiony najmniej niż moi towarzysze. Ile my z Rolarem przysłuchiwaliśmy się, kontynuacja nie nastapiła, nawet gałęzie nie zaszeleściły. - Nie, a ty? - W Dogewie wiedziałam, że zastać wampiry znienacka, to praktycznie niemożliwie, oni z¬ daleka wietrzą każdą żywą istotę, czy to zwierzę, czy człowiek czy inny wampir, przy czym nieomylnie ich odróżniają. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 przyrodnicza.glogow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste