Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/przyrodnicza.glogow.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra13/ftp/przyrodnicza.glogow.pl/paka.php on line 5
Sakwojaż schowała między automatami. Niedługie włosy wypuściła spod czapki,

Sakwojaż schowała między automatami. Niedługie włosy wypuściła spod czapki,

  • Natan

Sakwojaż schowała między automatami. Niedługie włosy wypuściła spod czapki,

07 March 2021 by Natan

obciągnęła habit, puder starła rękawem. Jednym słowem – weszła do pawilonu ze święconą wodą skromna młoda dama, a po dziesięciu minutach wyszedł stamtąd chudziutki, rudy mniszek, niczym się niewyróżniający, jeśli oczywiście nie liczyć solidnego sińca na lewym profilu. Same zagadki Do tej chwili działania samozwańczej śledczej były jeszcze mniej czy bardziej zrozumiałe, lecz teraz, gdyby komuś przyszło do głowy podglądać panią Lisicyną, obserwator całkiem straciłby rezon, ponieważ w zachowaniu pątniczki nie dało się dostrzec żadnej logiki. Zresztą, dla uniknięcia dwuznaczności, wypadnie nam znów doprowadzić imię bohaterki naszej opowieści do stanu stosownego dla jej nowego wcielenia. Inaczej nie unikniemy dwuznacznych zwrotów w rodzaju: „Polina Andriejewna odwiedziła cele braci”, ponieważ, jak wiadomo, wstęp do wewnętrznych pomieszczeń mnichów jest kobietom surowo wzbroniony. Pójdziemy więc nie za siostrą Pelagią ani za wdową po panu Lisicynie, tylko za pewnym nowicjuszem, który, powtórzmy, zachowywał się owego dnia bardzo dziwnie. W ciągu dwóch lub dwóch i pół godziny, poczynając od południa, młodego zakonnika można było zobaczyć w najróżniejszych częściach miasta, w granicach właściwego klasztoru, a nawet – niestety – we wspomnianych celach braci. Sądząc z leniwego kroku, szwendał się bez żadnego celu, jakby z nudów: tu postoi, tam posłucha, ówdzie się pogapi. Obijającego się podrostka kilka razy zatrzymywali starsi mnisi, a raz nawet „strażnicy pokoju”. Pytali surowo, kto on taki i skąd się wziął siniak, czy aby nie wskutek jakichś pijackich rękoczynów. Młodzieniec odpowiadał pokornie, cieniutkim głosikiem, że na imię mu Pelagiusz, że przybył do Araratu ze świętego Wałaamu, spełniając małe ćwiczenie zakonne, a siniak na facjacie wziął się stąd, że ojciec szafarz za niedbalstwo go pouczył. To wyjaśnienie zadowalało wszystkich, jako że surowe usposobienie ojca szafarza było znane i „pouczeni” – ten z siniakiem, ów z guzem, inny jeszcze z odstającym czerwonym uchem – na ulicach i w monasterze trafiali się nierzadko. Mniszek kłaniał się i szedł sobie dalej. Około trzeciej po południu Pelagiusz zawędrował za miasto i znalazł się koło Mierzei Postnej, naprzeciw Wyspy Rubieżnej. Miejsce to w ostatnich tygodniach zasłynęło wśród pielgrzymów i tutejszych jako przynoszące nieszczęście i dlatego brzeg był zupełnie bezludny. Nowicjusz przeszedł się po mierzei, dotarł do samego krańca i zaczął przeskakiwać z kamienia na kamień, oddalając się coraz bardziej w kierunku wyspy. W niezrozumiałym celu zanurzał w wodzie koniec pochwyconego gdzieś po drodze kija. Przy jednym z głazów długo siedział w kucki i gmerał rękoma w zimnej wodzie, jakby ryby łowił. Niczego nie wyłowił, ale ucieszył się i nawet zaklaskał w wyziębłe ręce. Wrócił na początek mierzei, gdzie przycumowana była stara łódka, przysiadł obok na kamieniu i energicznie zaczął ruszać drutami do robótek, coraz to popatrując na boki. Dość szybko pojawił się ten, na którego chłopak najwyraźniej czekał. Ścieżką prowadzącą od starej kapliczki ku brzegowi szedł mnich o niezbyt czcigodnym wyglądzie: kosmata broda, krzaczaste brwi, wielka, wymięta twarz i siny, porowaty nos. Pelagiusz zerwał się, wyszedł mu naprzeciw i nisko się pokłonił. – Czy to nie wielce szanowny starzec Kleopa? – No, ja. – Mnich pochmurnie zerknął na chłopaka, szeroką dłonią zaczerpnął wody z jeziora, popił. – A ty czego? Westchnął męczeńsko, owionąwszy nowicjusza kwaśnym zapachem alkoholu, i spomiędzy krzaków zaczął wydostawać wiosła. – Przyszedłem, ojcze, poprosić o twoje święte błogosławieństwo – cieniutkim tenorkiem przemówił Pelagiusz. Brat Kleopa zdziwił się najpierw, ale że w obecnym stanie duszy i ciała był skłonniejszy do rozdrażnienia niż do zdziwienia, zamachnął się na chłopaczka potężną piąchą. – Żarty się ciebie trzymają? Ja ci dam błogosławieństwo, szczeniaku ryży! Raz-raz ci drugie limo podbiję! Mniszek odbiegł o kilka kroków, ale nie odszedł. – A ja chciałem półrublóweczką ojcu się pokłonić – powiedział. I rzeczywiście wyciągnął

Posted in: Bez kategorii Tagged: pies do dziecka, roma gąsiorowska mąż, ubrania z kotami,

Najczęściej czytane:

- Willow! - zawołał. - Chcę do Willow!

- Hej, Mikey, wchodzimy głównym wejściem! - zawołał za nim Scott, ale syn nie zareagował. - No dobrze - postanowił po chwili wahania. - My też wejdziemy kuchennymi ... [Read more...]

Zły nastrój Lizzie wcale jej tego nie ułatwiał. Przez całą

drogę do Crestville dziewczynka nie odezwała się ani słowem. Nie wykazywała też zainteresowania przynoszonymi przez Camryn sukienkami. Zgodziła się przymierzyć zaledwie kilka ... [Read more...]

ciężko byłoby mu się oprzeć.

Niemal tonąc w błękicie jego spojrzenia, zdała sobie sprawę, że znajduje się o krok od zakochania się w swoim pracodawcy. Balansowała na krawędzi. Jeden nieopatrzny ruch, ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 przyrodnicza.glogow.pl

WordPress Theme by ThemeTaste