nie pogładzić jej włosów.
Chrząknął. - To ja już sobie pójdę. R S - Mmmm... - wymamrotała tylko, więc czym prędzej opuścił pokój, ale zamiast udać się z powrotem do salonu, poszedł prosto do kuchni, gdzie kucharka wyjmowała parające jeszcze talerze ze zmywarki. - Kolacja była wspaniała - oświadczył, wywołując uśmiech na ustach kobiety. - Tym razem przeszłaś samą siebie, Bettino. - Dziękuję, doktorze Galbraith. Cieszę się, że panu smakowało. - Wszystkim smakowało! Wyjdę na chwilę na dwór - powiedział. - Gdyby ktoś mnie szukał, niczego nie widziałaś! - Mrugnął porozumiewawczo. - Wiedziałam, że cię tu znajdę! - wyszeptała Camryn. Willow podniosła się z łóżka Amy i przeszła na palcach przez ciemny pokój, by nie obudzić dzieci. - Postanowiłam zajrzeć do dziewczynek. Amy nie spała. Powiedziała, że chce się jej pić, więc przyniosłam z kuchni szklankę wody, ale trochę trwało, nim z powrotem zasnęła. W dodatku spała jakoś niespokojnie, więc chwilkę przy niej posiedziałam. - A teraz? - Camryn zerknęła na małą. - Z tego, co widzę, śpi jak zabita. - Tak wygląda, ale... Camryn chwyciła ją za rękę i wyciągnęła na korytarz. - Nie wygłupiaj- się, Willow! - Zamknęła drzwi i poprowadziła dziewczynę w stronę schodów. - To naprawdę fajne przyjęcie. Musisz zejść na dół i trochę się rozerwać. - Nie przyjechałam tutaj, by się bawić. Moim obowiązkiem jest opieka nad dziećmi. R S - Z czego wywiązujesz się perfekcyjnie, ale nie możesz wiecznie pracować, musisz choć raz zatańczyć! Obiecuję, że pozwolę ci zaglądać do nich co kwadrans. Camryn była tak miła i serdeczna, że Willow postanowiła nie protestować dłużej. Musiała przyznać, że w głębi serca cieszyła ją perspektywa zejścia na dół. Siedząc w pokoju Amy, przyłapała się na tym, że przytupuje w rytm dobiegającej z dołu muzyki. Miała ochotę tańczyć, wirować w rytm skocznych piosenek. Na jej widok twarz Lexa Brennena rozświetlił promienny uśmiech. - Camryn - zwrócił się do gospodyni. - Twój książę z bajki wreszcie się odnalazł. Całe szczęście! Jeszcze chwila i twoja mama zadzwoniłaby po policję - zażartował. - Podobno poszedł na spacer i stracił rachubę czasu, ale teraz możesz go znaleźć na patio. Rozmawia z gwiazdami. Camryn zaśmiała się głośno. - Nigdy nie uda mi się zaciągnąć go na parkiet! Genevieve przysięgała, że jej udało się to tylko jeden jedyny raz, podczas ich wesela, ale wtedy nie mógł się wymigać. Mężczyzna, który nie tańczy... Willow zrobiło się go żal. Nie wiedział, co traci! W bawialni wirowało kilka par. Rodzice Camryn siedzieli