gwałtownie osiadł w posadach. Milla poczuła nagle pierwotny,
zmysłowy głód, który aż zatrząsł jej słabym ciałem. Diaz z nią. Przeniknął ją żar na myśl o tym mężczyźnie pochylonym nad nią, spoczywającym między jej nogami... Pragnęła go. Pragnęła go od momentu, gdy pierwszy raz się zobaczyli. Pragnęła go teraz. Nigdy nawet jej porządnie nie pocałował. Łagodny całus pocieszenia w Juarez się nie liczył. Chciała tego, ale wszystkie możliwe powody odmowy w jednej chwili przegalopowały jej przez głowę. Jeżeli Diaz miał ochotę tylko na szybki numer, to Milla zdecydowanie nie była kobietą, której szukał. Nie mogła sobie jednak wyobrazić, że temu facetowi może chodzić o coś innego. Ostatecznie to był Diaz, nie jakiś miły chłopak z sąsiedztwa. A ona nie była tak głupia, by wierzyć, że jakimś cudem zdoła go zmienić. Tak uważała, by nie wysłać mu żadnego seksualnego sygnału, nie dać mu poznać, że uważa go za fizycznie atrakcyjnego. Ukrywała to, przyznawała się do tego jedynie we własnych marzeniach. Ale on wiedział. W jakiś sposób to czuł. Widać to było w jego ciemnych oczach. - Za dużo myślisz - powiedział leniwie. - To była tylko luźna uwaga, a nie wypowiedzenie wojny. - Kobiety zawsze za dużo myślą - odparła. - Musimy to robić, dla zdrowia i równowagi. Dziwne. Czemu użył słowa „wojna" jako przenośni? A może właśnie ono tu pasowało? Odwracając się do słońca, próbując znaleźć an43 287 w czymś oparcie (bo wszystko wokół zdawało się kołysać), Milla powiedziała: - Czemu faceci zawsze „dają sobie odciąć lewe jajo", a nigdy prawe? Coś jest nie tak z tym lewym? A może prawe jest ważniejsze? - Źle nas oceniasz - Diaz przymknął oczy, a na ustach znów zagościł mu lekki uśmiech. - Mężczyzna traktuje oba swoje jaja z równą atencją. - W takim razie czuję się zaszczycona twoją poprzednią uwagą. - Ale nie zainteresowana. W tym właśnie miejscu mogła jeszcze spokojnie powiedzieć „nie" i bezboleśnie zakończyć sprawę. Zamiast tego, nie mogąc zmusić się do kłamstwa, Milla zamknęła oczy i pozwoliła zapaść niezręcznej ciszy Poczuła jakiś ruch w pobliżu, Diaz wsparł się na łokciu, nachylił nad nią i przesłonił jej słońce. - Lepiej powiedz „nie" - mruknął, kładąc rękę na jej brzuchu. Poczuła w tym miejscu gorąco, przez mokre ubranie, ciepło jego dłoni dotarło do zmarzniętej skóry. Potem palce mężczyzny wśliznęły się do dżinsów i gorączka ogarnęła nagle całe ciało Milli. - Nie zamierzam robić nic tu i teraz - ciągnął. - Musimy wrócić do samochodu. Skała to bardzo niewygodne miejsce do wiadomego celu. Nasze ubrania są mokre, a wspominane jaja tak mi się skurczyły z zimna, że szukałbym ich pewnie z tydzień. W dodatku nie mam gumek. Ale za parę godzin wszystko będzie wyglądać inaczej, więc radzę ci się zawczasu zdeklarować. an43 288