Ona też go kochała... ale chciała się z nim jeszcze
trochę podroczyć. - Wiem, że teraz tak ci się wydaje - zacytowała naśladując jego głęboki bas. - I to normalne. Ale działasz pod wpływem emocji. Jutro może będziesz czuł co innego. Jack patrzył na nią słuchając swych własnych słów. Wybuchnął śmiechem aż pod sufit i pociągnął ją na siebie. - No, cóż, wobec tego musimy poczekać do jutra. Jutro świeciło słońce. Malinda i Jack mieli dom tylko dla siebie. Przestrzegając zaleceń lekarza Jack trzymał Malindę w łóżku prawie do południa. Ciężkie to było zadanie, przyznał z uśmiechem przytulając się do jej nagiego ciała, ale ktoś musiał to zrobić. Malindę można było pokochać za samą urodę, ale uczucia Jacka były głębsze. Znalazł w niej pokrewną 134 JEDNA DLA PIĘCIU duszę, kogoś, kto podziela jego marzenia, poglądy na rodzinę i życie. Oczywiście nadal występowały między nimi różnice, lecz nie stanowiły teraz przeszkody. To właśnie dzięki nim tworzyli silny związek, a dla Jacka małżeństwo i rodzina wymagały zespołowego wysiłku. Zdawał sobie sprawę, że jego plany są samolubne, że powinni robić je wspólnie, ale obawiał się, że jest na to jeszcze za wcześnie. Najpierw powinien uporządkować parę spraw w swoim życiu, zanim zaproponuje Malindzie coś głębszego i trwalszego. Chce jej dać wszystko to, czego nie miała w dzieciństwie, ale przedtem musi zlikwidować bałagan we własnym życiu. Głód sprowadził w końcu Jacka do kuchni. Przygotował kanapki z masłem orzechowym i dżemem i podał je Malindzie na srebrnej tacy, co ją ogromnie rozśmieszyło. Popołudnie spędzili wsparci o poduszki, pojadając prażoną w kuchence mikrofalowej kukurydzę i popijając soki. Jack zabawiał też Malindę nakręconymi na wideo filmami z dzieciństwa chłopców. Malinda po raz pierwszy zobaczyła Laurel, żonę Jacka i matkę chłopców. I choć wolałaby, żeby było odwrotnie, musiała przyznać, że była to piękna kobieta. Jej włosy wyglądały jak rozświetlone słońcem, oczy miała brązowe. Chłopcy byli bardzo podobni do Jacka, ale Malinda wyraźnie widziała też cechy, które odziedziczyli po matce. Szczególnie bliźniaki. Czuła się dziwnie, leżąc tak z Jackiem i patrząc na część jego życia, którą dzielił z inną kobietą. Owszem, mówił jej czasem o swej przeszłości. Ale dopiero widząc to na własne oczy poczuła się jak intruz. Nawet na filmie widoczny był awans, o którym wspominał Jack - od ich pierwszego domku z byle JEDNA DLA PIĘCIU 135 jakimi meblami po obecną okazałą posiadłość. Każde narodziny, urodziny i Boże Narodzenie w żywych